Właśnie
pakujesz ostatnie rzeczy do swojej walizki, gdy słyszysz dzwonek
telefonu, spoglądasz na wyświetlacz i widzisz, że osobą, która
próbuje się z Tobą skontaktować jest Johan Wilson. Bezzwłocznie
odbierasz połączenie.
-Słucham-
mówisz.
-Camille
miło Cię słyszeć, dzwonię aby pogratulować Ci dobrze wykonanego
zadania i poinformować o pewnej sprawie- słyszysz i zastanawiasz
się o co może tym razem chodzić.
-Dziś
zaraz po sfinalizowaniu umowy ze sponsorem, dostałem telefon z
niemieckiego związku narciarstwa i zostałem poproszony o
wytypowanie jednego z pracowników, który obejmie pomocą prawną
skoczków podczas przygotowań do sezonu i trwania Letniej GP- jesteś
zaskoczona tymi informacjami i nie bardzo rozumiesz co masz z tym
wspólnego.
-Od
kiedy to skoczkowie potrzebują opieki prawnej w pełnym wymiarze?-
pytasz.
-
Podobno związek od dawna przymierzał się na powołanie tego
stanowiska, a ten proces przyśpieszyło tylko jakieś zamieszanie
dotyczące wywiadu w jednej z gazet, ale wracając do sedna sprawy,
uważam że będziesz idealna na to stanowisko- nie możesz uwierzyć
w to co słyszysz.
-Jestem
zwykłą aplikantką , nie mogę, a przede wszystkim nie chcę
przyjąć tej oferty-odpowiadasz.
-
Posłuchaj to niespotykana szansa, idealna praktyką na Twojej
aplikacji, do tego mógłbym ją skrócić.
-Nie
ma nawet takiej mowy! Poza tym jeżeli to taka świetna oferta to
dlaczego nikt inny jej nie chce!- mówisz podniesionym głosem.
-Ponieważ
wymaga pełnej dyspozycyjności, a większość naszych pracowników
posiada rodziny i dzieci, a Ty
-A
ja jestem sama- nie daję mu dokończyć.
-Nie
to chciałem powiedzieć, zresztą czy to nie czas abyś pogodziła
się z przeszłością i przestała obwiniać Bogu Ducha winne osoby
o śmierć Twojego ojca, zrozum że on mógł zginąć jadąc np. do
sklepu po zakupy, czy wtedy też obwiniałabyś o to sprzedawców,
Twoje zachowanie jest nie poważne Camille.- Słyszysz po drugiej
stronie.
Głośno
przełykasz ślinę, próbując powstrzymać cisnące się do oczu
łzy, dlaczego ktoś znowu przypomina Ci o tacie, do tego
przeprowadza psychoanalizę Twojego zachowania.
-Mam
rozumieć, że to nie propozycja, a kolejny rozkaz pochodzący z
góry?- pytasz.
-Definiuj
to sobie jak chcesz, ja tylko próbuję ci pomóc i daję niesamowite
możliwości w osiągnięciu wielu sukcesów zawodowych. Więc jaka
jest Twoja decyzja?- słyszysz pytanie.
Doskonale
wiesz, że nie Ty tu decydujesz, a decyzja już zapadła, znowu ktoś
kieruje Twym życiem bez Twojego udziału.
-Nie
wiem po co jeszcze o to pytasz, skoro już za mnie zdecydowałeś-
mówisz niezbyt miło.
-Świetnie,
w takim razie osobiste rzeczy, które będą Ci niezbędne w
najbliższym czasie, zostaną jak najszybciej wysłane do hotelu.
Życzę Ci miłego dnia i owocnej pracy, po czym odkłada słuchawkę.
Otacza
Cię głucha cisza, nadal nie wierzysz, w to co właśnie się stało,
jak to możliwe, że będę musiała podróżować z drużyną
skoczków narciarskich, najpewniej robiąc za ich opiekunkę niż
prawnika, wnioskujesz to po ich ostatnim zachowaniu. Nie cieszysz się
też z przymusu przebywania w jednym towarzystwie z Markusem, z
którym wyjątkowo nie przypadliście sobie do gustu, reszta drużyny
wydaje się w porządku i pozytywnie nastawiona do Twojej osoby, masz
nadzieję, że nie ulegnie to zmianie w najbliższej przyszłości,
jednak nadal nie masz zamiaru nawiązywać z kimkolwiek bliższych
relacji.
Skoro
już zostałaś skazana na pozostanie w tym hotelu, musisz zjeść
śniadanie, po czym udać się do trenera i zapytać o
najbliższe plany drużyny.
Otwierasz
drzwi i prawnie wpadasz na Severina.
-Hej,
już wstałaś, właśnie zostałem wysłany po Ciebie, abyś zeszła
na śniadanie, bo chyba zostałaś poinformowana o tym, że jednak z
nami zostajesz- mówi uśmiechając się przy tym szeroko.
-Tak,
zostałam, dosłownie przed chwilą- odpowiadasz.
Udajecie
się w stronę windy i podczas czekania na nią Severin mówi.
-Słyszałem
jak rozwiązałaś sprawę Markusa, nawet nie masz pojęcia jak
jesteśmy Ci wdzięczni.
-Widzę,
że nawet bardziej niż sam sprawca tego całego zamieszania-
odpowiadasz cierpko.
-Proszę
nie gniewaj się na niego, on nie jest teraz sobą, zawód jaki go
spotkał sprawił, że odbija swoje niepowodzenie na innych ludziach,
to naprawdę świetny facet, jeszcze się o tym przekonasz- słyszysz
w odpowiedzi.
-Chyba
jednak nie mam zamiaru, mam nadzieję, że nie będziemy sobie po
prostu wchodzić w drogę- stwierdzasz gdy wchodzicie do restauracji,
w jej środkowej części dostrzegasz stół, przy którym znajdują
się wszyscy członkowie zgrupowania. Freund zajmuje krzesło obok
Karla, a Tobie przypada zaszczyt zajęcia miejsca, koło
Eisenbichlera, kolejny już raz tego ranka pomstujesz na swój los.
-Chyba
jesteśmy już wszyscy, także teraz zjemy śniadanie, następnie
wszyscy dostaną rozpiskę z planami na kolejny tydzień, tak aby
każdy wiedział co ma robić - kończy swoje przemówienie trener.
Nalewasz
sobie kawy, a Twój wzrok mimowolnie kieruje się w kierunku osoby
Markusa, wygląda dużo lepiej niż wczoraj, domyślasz się, że
koledzy zadbali, aby tym razem spędził noc na spaniu, a nie na
czynnościach prowadzących go do autodestrukcji.
-Wiem,
że nie możesz się nadziwić temu jaki jestem przystojny, ale
mogłabyś to robić dyskretniej - słyszysz ironiczną wypowiedź
Markusa.
-Nie
wiem co się zrodziło w tej twojej główce, ale nie jest to
jak widać nic sensownego, oceniam tylko czy dzisiaj nie będę
musiała wyciągać Cię z kolejnych kłopotów, ale chyba ktoś
przemówił czy wreszcie do rozumu - odpowiadasz patrząc już na
filiżankę z kawą.
-Nikt
mi nie musiał przemawiać jak to stwierdziłaś do rozumu, wiem
co robię i w pełni kontroluję swoje zachowanie- słyszysz
odpowiedź bruneta.
-Mam
co do tego wątpliwości, ale jak uważasz, po prostu mam nadzieję,
że sytuacja taka jak wczoraj już się nie powtórzy.
-Możesz
być o to spokojna- odpowiada Markus posyłając w Twoją stronę
rozbrajający uśmiech.
Co
się ze mną dzieje?- myślisz, dlaczego tak wnikliwie obserwujesz
jego uśmiech i dlaczego jego wzrok tak Cię przyciąga.
Owszem
Markus jest przystojny, ale w swoim życiu poznałaś wielu
przystojnych mężczyzn, do tego z o wiele lepszym charakterem, ale
nie wzbudzili w Tobie żadnego zainteresowania. Z twoich myśli
wyrywa Cię pytanie Freitaga.
-Camille,
a może opowiesz nam coś o sobie, będzie miło jeśli się bliżej
poznamy
Tego
pytania najbardziej się obawiałaś. Co masz im niby powiedzieć,
przecież jesteś zamkniętą w sobie pracoholiczką, stroniącą od
ludzi.
-Mam
na imię Camille, jak już wszyscy wiecie, mam 25 lat i pracuję w
kancelarii w Monachium, całe moje życie pochłania aplikacja. Nie
mam zbyt wiele wolnego czasu, przez co przesadnie się niczym nie
interesuję.- kończysz swoją wypowiedź.
-Także
do drużyny pełnej obiboków, dołącza wreszcie ktoś kto może
zmotywuje tych tutaj do cięższej pracy - śmieje się trener.
Śniadanie
przebiega w miłej atmosferze, spędzasz je na lekkich rozmowach z
obecnymi przy stole i uświadamiasz sobie, że już dawno nie czułaś
się tak dobrze. Może szef miał rację, czas pogodzić się z
przeszłością i ruszyć naprzód, przyjmując to co zaplanował dla
Ciebie los.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz