środa, 4 stycznia 2017

Rozdział 4 - "Sko­ro nie można się cofnąć, trze­ba zna­leźć naj­lep­szy sposób, by pójść naprzód."

   Właśnie pakujesz ostatnie rzeczy do swojej walizki, gdy słyszysz dzwonek telefonu, spoglądasz na wyświetlacz i widzisz, że osobą, która próbuje się z Tobą skontaktować jest Johan Wilson. Bezzwłocznie odbierasz połączenie.
-Słucham- mówisz.
-Camille miło Cię słyszeć, dzwonię aby pogratulować Ci dobrze wykonanego zadania i poinformować o pewnej sprawie- słyszysz i zastanawiasz się o co może tym razem chodzić.
-Dziś zaraz po sfinalizowaniu umowy ze sponsorem, dostałem telefon z niemieckiego związku narciarstwa i zostałem poproszony o wytypowanie jednego z pracowników, który obejmie pomocą prawną skoczków podczas przygotowań do sezonu i trwania Letniej GP- jesteś zaskoczona tymi informacjami i nie bardzo rozumiesz co masz z tym wspólnego.
-Od kiedy to skoczkowie potrzebują opieki prawnej w pełnym wymiarze?- pytasz.
- Podobno związek od dawna przymierzał się na powołanie tego stanowiska, a ten proces przyśpieszyło tylko jakieś zamieszanie dotyczące wywiadu w jednej z gazet, ale wracając do sedna sprawy, uważam że będziesz idealna na to stanowisko- nie możesz uwierzyć w to co słyszysz.
-Jestem zwykłą aplikantką , nie mogę, a przede wszystkim nie chcę przyjąć tej oferty-odpowiadasz.
- Posłuchaj to niespotykana szansa,  idealna praktyką na Twojej aplikacji, do tego mógłbym ją skrócić.
-Nie ma nawet takiej mowy! Poza tym jeżeli to taka świetna oferta to dlaczego nikt inny jej nie chce!- mówisz podniesionym głosem.
-Ponieważ wymaga pełnej dyspozycyjności, a większość naszych pracowników posiada rodziny i dzieci, a Ty
-A ja jestem sama- nie daję mu dokończyć.
-Nie to chciałem powiedzieć, zresztą czy to nie czas abyś pogodziła się z przeszłością i przestała obwiniać Bogu Ducha winne osoby o śmierć Twojego ojca, zrozum że on mógł zginąć jadąc np. do sklepu po zakupy, czy wtedy też obwiniałabyś o to sprzedawców, Twoje zachowanie jest nie poważne Camille.- Słyszysz po drugiej stronie.
Głośno przełykasz ślinę, próbując powstrzymać cisnące się do oczu łzy, dlaczego ktoś znowu przypomina Ci o tacie, do tego przeprowadza psychoanalizę Twojego zachowania.
-Mam rozumieć, że to nie propozycja, a kolejny rozkaz pochodzący z góry?- pytasz.
-Definiuj to sobie jak chcesz, ja tylko próbuję ci pomóc i daję niesamowite możliwości w osiągnięciu wielu sukcesów zawodowych. Więc jaka jest Twoja decyzja?- słyszysz pytanie.
Doskonale wiesz, że nie Ty tu decydujesz, a decyzja już zapadła, znowu ktoś kieruje Twym życiem bez Twojego udziału.
-Nie wiem po co jeszcze o to pytasz, skoro już za mnie zdecydowałeś- mówisz niezbyt miło.
-Świetnie, w takim razie osobiste rzeczy, które będą Ci niezbędne w najbliższym czasie, zostaną jak najszybciej wysłane do hotelu. Życzę Ci miłego dnia i owocnej pracy, po czym odkłada słuchawkę.
Otacza Cię głucha cisza, nadal nie wierzysz, w to co właśnie się stało, jak to możliwe, że będę musiała podróżować z drużyną skoczków narciarskich, najpewniej robiąc za ich opiekunkę niż prawnika, wnioskujesz to po ich ostatnim zachowaniu. Nie cieszysz się też z przymusu przebywania w jednym towarzystwie z Markusem, z którym wyjątkowo nie przypadliście sobie do gustu, reszta drużyny wydaje się w porządku i pozytywnie nastawiona do Twojej osoby, masz nadzieję, że nie ulegnie to zmianie w najbliższej przyszłości, jednak nadal nie masz zamiaru nawiązywać z kimkolwiek bliższych relacji.


Skoro już zostałaś skazana na pozostanie w tym hotelu, musisz zjeść śniadanie, po czym udać się do trenera i zapytać o najbliższe plany drużyny.
Otwierasz drzwi i prawnie wpadasz na Severina.
-Hej, już wstałaś, właśnie zostałem wysłany po Ciebie, abyś zeszła na śniadanie, bo chyba zostałaś poinformowana o tym, że jednak z nami zostajesz- mówi uśmiechając się przy tym szeroko.
-Tak, zostałam, dosłownie przed chwilą- odpowiadasz.



Udajecie się w stronę windy i podczas czekania na nią Severin mówi.
-Słyszałem jak rozwiązałaś sprawę Markusa, nawet nie masz pojęcia jak jesteśmy Ci wdzięczni.
-Widzę, że nawet bardziej niż sam sprawca tego całego zamieszania- odpowiadasz cierpko.
-Proszę nie gniewaj się na niego, on nie jest teraz sobą, zawód jaki go spotkał sprawił, że odbija swoje niepowodzenie na innych ludziach, to naprawdę świetny facet, jeszcze się o tym przekonasz- słyszysz w odpowiedzi.
-Chyba jednak nie mam zamiaru, mam nadzieję, że nie będziemy sobie po prostu wchodzić w drogę- stwierdzasz gdy wchodzicie do restauracji, w jej środkowej części dostrzegasz stół, przy którym znajdują się wszyscy członkowie zgrupowania. Freund zajmuje krzesło obok Karla, a Tobie przypada zaszczyt zajęcia miejsca, koło Eisenbichlera, kolejny już raz tego ranka pomstujesz na swój los.


-Chyba jesteśmy już wszyscy, także teraz zjemy śniadanie, następnie wszyscy dostaną rozpiskę z planami na kolejny tydzień, tak aby każdy wiedział co ma robić - kończy swoje przemówienie trener.
Nalewasz sobie kawy, a Twój wzrok mimowolnie kieruje się w kierunku osoby Markusa, wygląda dużo lepiej niż wczoraj, domyślasz się, że koledzy zadbali, aby tym razem spędził noc na spaniu, a nie na czynnościach prowadzących go do autodestrukcji.
-Wiem, że nie możesz się nadziwić temu jaki jestem przystojny, ale mogłabyś to robić dyskretniej - słyszysz ironiczną wypowiedź Markusa.
-Nie wiem co się zrodziło  w tej twojej główce, ale nie jest to jak widać nic sensownego, oceniam tylko czy dzisiaj nie będę musiała wyciągać Cię z kolejnych kłopotów, ale chyba ktoś przemówił czy wreszcie do rozumu - odpowiadasz patrząc już na filiżankę z kawą.
-Nikt mi nie musiał przemawiać jak to stwierdziłaś do rozumu, wiem co robię i w pełni kontroluję swoje zachowanie- słyszysz odpowiedź bruneta.
-Mam co do tego wątpliwości, ale jak uważasz, po prostu mam nadzieję, że sytuacja taka jak wczoraj już się nie powtórzy.
-Możesz być o to spokojna- odpowiada Markus posyłając w Twoją stronę rozbrajający uśmiech.
   Co się ze mną dzieje?- myślisz, dlaczego tak wnikliwie obserwujesz jego uśmiech i dlaczego jego wzrok tak  Cię przyciąga.
Owszem Markus jest przystojny, ale w swoim życiu poznałaś wielu przystojnych mężczyzn, do tego z o wiele lepszym charakterem, ale nie wzbudzili w Tobie żadnego zainteresowania. Z twoich myśli wyrywa Cię pytanie Freitaga.
-Camille, a może opowiesz nam coś o sobie, będzie miło jeśli się bliżej poznamy
Tego pytania najbardziej się obawiałaś. Co masz im niby powiedzieć, przecież jesteś zamkniętą w sobie pracoholiczką, stroniącą od ludzi.
-Mam na imię Camille, jak już wszyscy wiecie, mam 25 lat i pracuję w kancelarii w Monachium, całe moje życie pochłania aplikacja. Nie mam zbyt wiele wolnego czasu, przez co przesadnie się niczym nie interesuję.- kończysz swoją wypowiedź.
-Także do drużyny pełnej obiboków, dołącza wreszcie ktoś kto może zmotywuje tych tutaj do cięższej pracy - śmieje się trener.



    Śniadanie przebiega w miłej atmosferze, spędzasz je na lekkich rozmowach z obecnymi przy stole i uświadamiasz sobie, że już dawno nie czułaś się tak dobrze. Może szef miał rację, czas pogodzić się z przeszłością i ruszyć naprzód, przyjmując to co zaplanował dla Ciebie los.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz