środa, 4 stycznia 2017

Rozdział 2 - "Up­rzej­me spoj­rze­nie i uśmiech znaczą często więcej, niż uda­na rozmowa."



Siedząc w samolocie znajdującym się 10 000 metrów nad ziemią rozmyślasz o osobach, które poznasz za niespełna godzinę. W swoim laptopie sprawdzasz kto należy teraz do drużyny A i dostrzegasz niewiele nowych twarzy, pomimo, iż minęło trochę czasu od kiedy przestałaś interesować się swoimi byłymi idolami. Kiedyś praca z nimi byłaby jak spełnienie największych marzeń, teraz to przykry obowiązek wzbudzający rozgoryczenie. W głębi duszy wiesz, że nie możesz ich za nic winić, ale gdyby nie zainteresowanie tą dyscypliną sportu Twój ojciec by żył i wspierał cię w tym momencie, życząc powodzenia. Twoje myśli wędrują w kierunku mamy, której nigdy nie poznałaś, zmarła gdy miałaś 3 latka nagle i niespodziewanie. Od tamtej pory byłaś tylko z tatą, a od dwóch lat zostałaś sama. Odrzucasz złe wspomnienia i otwierasz teczkę zawierająca informacje dotyczące tego czego dotyczyć ma Twoja praca.



Czytasz uważnie umowę, którą skoczkowie mają podpisać ze sponsorem i nie zauważasz żadnych przeciwwskazań dotyczących jej zawarcia. Może ta praca nie będzie taka zła myślisz. 
Po około 30 minutach później, samolot podchodzi do lądowania i jakiś czas później znajdujesz się w hali przylotów, szukając wzrokiem osoby która ma cię zabrać na spotkanie z całą niemiecką drużyną. 


W końcu dostrzegasz młodego mężczyznę trzymającego w dłoniach kartkę z twoim nazwiskiem, podchodzisz do niego i mówisz 
- Dzień dobry nazywam się Camille Hass i zostałam przysłana z kancelarii w Monachium. 
- Milo mi, jestem psychologiem kadry i zostałem przysłany aby Panią odebrać, gdyż tylko ja mam wolne.Właśnie rozpoczęły się treningi na skoczni -odpowiada. Uśmiechasz się i idziesz za nowo poznanym członkiem sztabu prowadząc z nim niezobowiązującą rozmowę. 


Po około 40 minutach jesteście na miejscu, zatrzymujecie się na parkingu przed hotelem. 
Przy recepcji żegnasz się z Nim i podejmujesz próbę zameldowania się i otrzymania wolnego pokoju. Gdy w końcu otrzymujesz klucz, chwytasz walizkę i udajesz się w kierunku windy.
Pokój jest nie duży, ale przytulny, zawiera wszystko czego potrzebujesz więc szybko się w nim czujesz jak u siebie. 
Rozpakowujesz walizkę i gdy już powoli kończysz słyszysz pukanie do drzwi.
Otwierasz je i dostrzegasz Wernera Schustera. 



- Dzień dobry- słyszysz 
- To pani jest osobą na, którą czekamy prawda? -pyta
-  Dzień dobry, tak odpowiadasz niepewnie przytłoczona wielkim uśmiechem, który gości na twarzy trenera. 
- Świetnie, więc niech pani się dziś zadomowi i przygotuje, a spotkanie jest wyznaczone na jutro na godzinę 10:00. Odpowiada pani? 
-Oczywiście - mówisz i zastanawiasz się jak można być tak chodzącym optymistą ,jesteś zaskoczona aurą jaką emanuje ta osoba. 
-W takim razie już więcej nie przeszkadzam do zobaczenia jutro, chyba że ma pani ochotę zjeść z nami wspólna kolację zapoznawczą? Uświadamiasz sobie, że nie jesteś gotowa na to spotkanie i mówisz.
- Dziękuję, ale odpuszczę sobie dziś kolację, widzimy się jutro, do widzenia- odpowiadasz i zamykasz drzwi. 




Rano dźwięk budzika wybudza Cię ze snu, śnił ci się tata, który uśmiechał się do Ciebie i wyglądał na szczęśliwego, jednak przymus wstania skutecznie usunął jego obraz sprzed twoich oczu. Wykonujesz poranną toaletę automatycznie jak marionetka, którą ktoś pociąga za sznurki, boisz się tego spotkania. Nie wiesz co zrobisz jeśli wszyscy okażą się mili i będą próbowali nawiązać z tobą jakieś bliższe relacje. Co wtedy zrobisz? Czy będziesz potrafiła pokonać uprzedzenia i zburzyć mur ,którym jesteś otoczona? Nie potrafisz odpowiedzieć na to pytanie. Bierzesz głęboki wdech i otwierasz drzwi prowadzące na korytarz. Gdy winda kieruje Cię na parter słyszysz przyspieszone bicie własnego serca i odczuwasz strach. Kiedy w końcu stajesz przed drzwiami sali konferencyjnej próbujesz przybrać pozę chłodnej profesjonalistki i otwierasz je wprost na spotkanie z twoim przeznaczeniem.



Dostrzegasz 6 mężczyzn prowadzących luźną konwersację. Nagle ich wzrok przenosi się na Ciebie, towarzyszą im przy tym przyjazne uśmiechy. 
-Dzień dobry, nazywam się Camille Hass i będę was reprezentować podczas zawierania umowy sponsorskiej- przedstawiasz się chłodno.
- Hej nie wiedziałem, że ktoś tak młody może być prawnikiem -mówi chłopak wyglądający na dużo młodszego od Ciebie, domyślasz się że to Andreas Wellinger. 
-Tak właściwie to skończyłam dopiero studia i rozpoczęłam aplikacje- odpowiadasz pretensjonalnie. 
-Zawsze podziwiałem osoby studiujące prawo - dodaje Severin Freund, jego akurat bez trudu rozpoznajesz w końcu w przeszłości nie raz ściskałaś za niego kciuki. 
- Przejdźmy do sedna sprawy - mówisz - Za chwilę rozdam wam umowy sponsorskie wraz z warunkami i sposobami reklamy logo nowego sponsora, przedyskutujemy je, wprowadzimy poprawki i podpiszemy umowy, po czym ja wrócę do Monachium, a wy zajmiecie się treningiem- kontynuujesz ze zbytnim entuzjazmem, przywołujesz się do porządku, nie chcesz by wyczuli to, że nie masz ochoty przebywać w ich towarzystwie dłużej niż to absolutnie konieczne. 
- Kurczę, ale te umowy muszą być podpisane przez nas wszystkich?- niezbyt inteligentnie pyta Richard Freitag, co wywołuje u ciebie zdenerwowanie. 
- Tak, panie Freitag, gdyż dotyczy to całej drużyny. 
- To ty wiesz jak my się nazywamy? - Pyta Karl Geiger zdziwiony tym, iż użyłam nazwiska jego kolegi. Wprawia Cię w konsternację tym pytaniem. 
-Oczywiście, że wiem jak panowie się nazywają. Tego wymaga profesjonalne podejście zawodowe, poza tym nie mieszkam w puszczy i docierają do mnie informacje ze świata, także nie trudno wiedzieć jakie są państwa dane osobowe,skoro słyszę je statystycznie trzy razy na dzień w każdym serwisie informacyjnym gdzie jest choć jakakolwiek wzmianka sportowa -mówisz wrednie ukrywając, że kiedyś interesowałaś się tym sportem.
-Skończmy z tym państwem, mów nam po imieniu, w końcu jesteśmy w podobnym wieku - mówi Severin 
- A czy my możemy mówić tobie po imieniu?- pyta Wellinger. 
- Oczywiście, żaden problem - odpowiadasz, w końcu nie potrzebujesz tu żadnych konfliktów, chcesz to tylko jak najszybciej zakończyć. 
- Chyba jednak mamy problem- mówi Stephan Leyhe. 
- Dlaczego?- pytasz zdziwiona. 
- Nie ma Markusa, więc nie podpisze tych papierów -odpowiada chłopak. 
- A jeśli można wiedzieć to dlaczego go nie ma?- pytasz, jednocześnie próbując przypomnieć sobie jak ma na nazwisko i wygląda brakujący skoczek. 
- Cóż jakby to powiedzieć, wczoraj zbyt późno poszedł spać i niestety nie udało mi się go rano obudzić, jednak myśleliśmy że nasza obecność wystarczy – mówi. 




Powoli domyślasz się powodu nieobecności skoczka, jednak nie wypowiadasz tego głośno, mówisz jednak - Pan Schuster był powiadomiony o konieczności obecności całej drużyny, bez tego nie możemy podpisać umowy sponsorskiej przykro mi takie są przepisy. 
- Cóż trener zakładał pewnie że zjawimy się w komplecie, ale zaszły pewne komplikacje, o których nic nie wie -odpowiada Freitag. Wkurzona przedłużaniem Twojej obecności w tym miejscu- mówisz. - Przykro mi ale to, że jeden z was zabalował i jeszcze nie wytrzeźwiał, ewentualnie ma kaca, nie spowoduje tego, że ja nie wykonam powierzonego mi zadania. 
Skoczkowie patrzyli jeden na drugiego będąc w szoku, że trafiłaś w sedno przyczyny nieobecności ich kolegi. 


- Proszę nie wydaj go przed trenerem, bo ten od razu odeśle go do domu. Markus przechodzi teraz ciężkie chwile, odkrył że dziewczyna go zdradza i nie może sobie poradzić z rozstaniem jedynie skoki powstrzymują go jeszcze przed całkowitym załamaniem, a w najbliższym sezonie ma naprawdę świetną szansę na rekordowe wyniki, jest w końcu najlepszy na treningach z nas wszystkich i nie chcemy żeby zaprzepaścił wszystko co osiągnął-prosi Freund. 
- Podpiszemy wszystko co zechcesz, a on gdy tylko dojdzie do stanu używalności, złoży brakujący podpis i dostarczymy Ci go przed wieczorem, tak abyś na jutro rano miała wszystko gotowe-dodaje Freitag. 


Trochę zazdrościsz im takiej zażyłej przyjaźni, gdzie wszyscy stają za sobą murem, nigdy czegoś takiego nie doświadczyłaś i postanawiasz się zgodzić. 
-Zgoda, ale do wieczora muszę mieć umowę z jego podpisem, inaczej ryzykuje utratę pracy- mówisz 
Następna godzinę spędzacie na omówienie poszczególnych warunków i składaniu podpisów. 



Opuszczacie salę konferencyjną i każdy udaje się w swoja stronę. 
Dopadają cię wątpliwości, czy dobrze zrobiłaś zgadzając się na małe obejście prawa? W sumie nic wielkiego się nie stało prawda?



Popołudnie spędzasz na czytaniu książki. Nawet nie wiesz kiedy przeistacza się ono w wieczór, słyszysz pukanie do drzwi. Otwierasz je i dostrzegasz Freitaga z Wellingerem, myślisz sobie, że przyszli z brakującym podpisem jednak los szykuje dla ciebie kolejną niespodziankę. 



- Camille musisz nam pomóc, jesteś ostatnią deską ratunku. - dostrzegasz ich przerażone miny i zastanawiasz się co jest tego powodem? 
- O co chodzi? I gdzie jest brakujący podpis waszego kolegi, przecież obiecaliście - mówisz żałośnie, przeczuwając kłopoty. 
- To właśnie o niego chodzi. Został zatrzymany przez policję, za udział w bójce w pubie i ma tam zostać na 48 godzin. 
Szok jaki cię ogarnia jest wręcz nie do opisania jedynie pojedyncze wyrazy dochodzą do ciebie. Jaki pub? Jaka bójka? 
- Proszę pomóż nam go wyciągnąć-prosi błagalnie Andreas. 
- Ale jak? Co ja mogę zrobić? Trener wie? - pytasz. 
- Jesteś w końcu prawnikiem, a trenerowi powiemy dopiero w ostateczności-odpowiada Freitag 
- Poza tym w twoim interesie też powinno leżeć wyciągnięcie Markusa z aresztu, przecież potrzebny ci jego podpis-szantażuje Cię Wellinger. 
- No dobrze, gdzie jest komisariat? Pójdę tam z wami,a wy po drodze opowiecie mi co was kolega nawyprawiał - mówisz, a w duchu jesteś przerażona rozwijającą się sytuacją, los po raz kolejny przygotował dla Ciebie niemiłą niespodziankę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz