Próbujesz
otworzyć oczy, ale ból głowy skutecznie Ci to uniemożliwia. W
końcu udaje Ci się zmusić organizm do rejestrowania otaczającej
Cię rzeczywistości. Znajdujesz się w hotelowym pokoju. Próbujesz
przypomnieć sobie jak tu się znalazłaś. Nagle wcześniejsze
wydarzenia stają Ci przed oczyma,
które na nowo budzą w Tobie strach i niedowierzanie. Jesteś w
stanie myśleć jedynie o tym co z Markusem i chcesz jak najszybciej poznać odpowiedź na to pytanie.
-
Całe szczęście, że już się obudziłaś. Lekarz zaraz do Ciebie przyjdzie - słyszysz głos należący do Andreasa, który siedzi na
krześle obok łóżka.
-
Co z Markusem - to jedyna rzecz jaka Cię interesuje.
Andreas
nie jest chętny aby udzielić Ci tej odpowiedzi, ale w końcu widząc
Twój wzrok ulega.
-
Jest w szpitalu, lekarze wykonują mu setki badań. Jednak nadal nie
odzyskał przytomności - czujesz minimalną ulgę spowodowaną tymi
słowami. Markus żyje i jego życiu prawdopodobnie nic już nie
zagraża.
-
Ale wkrótce się obudzi prawda? - szukasz potwierdzenia swoich
słów.
-
Lekarze powiedzieli, że nie mogą niczego obiecać. Sami nie wiedzą
ile czasu upłynie nim się wybudzi. Kazali nam zachować cierpliwość
i czekać.
-
Nie mogę w to uwierzyć. Ja po prostu nie mogę go stracić -
kolejny raz zaczynasz płakać, uświadamiając sobie, że nie
wyobrażasz sobie bez niego życia. Nie możesz sobie wybaczyć, że
dopiero ten wypadek spowodował, że to zrozumiałaś.
-
Nie stracisz go.
Markus wyzdrowieje, ma dla kogo walczyć - Andreas próbuje dodać
wam wiary w szczęśliwy finał tych tragicznych wydarzeń.
Po wielu zapewnieniach, że nic ci nie jest, przekonałaś
lekarza kadry i przyjaciół, że bez żadnych przeszkód możesz się
udać do szpitala, aby być tam, gdyby Markus się obudził.
Gdy jesteś już na
miejscu rozglądasz się, szukając osoby, która udzieli Ci
potrzebnych informacji. Nigdy nie lubiłaś szpitali, ani
towarzyszącego tym miejscom zapachu, który wywołuje u Ciebie
mdłości. W końcu znajdujesz punkt informacyjny i stajesz naprzeciwko
starszej pielęgniarki próbując dowiedzieć się, w której sali i
na jakim oddziale znajduje się skoczek.
- A kim pani jest?
Informacji mogę udzielać jedynie osobą najbliższym i rodzinie –
na szczęście kobieta zna angielski, inaczej w życiu byś jej nie
zrozumiała. Wiesz, że musisz ją okłamać w przekonujący sposób, inaczej Cię nie wpuści.
- Camille Haas,
jestem jego narzeczoną, niedługo bierzemy ślub – kłamstwo
gładko wychodzi z Twoich ust. Kłamstwo, które być może kiedyś
stanie się rzeczywistością.
- W takim razie to
sala 25, ale to intensywna terapia i odwiedziny są ograniczone
czasowo, więc proszę wejść tylko na chwilę – i tak nie masz
zamiaru dostosowywać się do panujących tu zasad, ale grzecznie
kiwasz głową na znak zrozumienia.
Udajesz się na
poszukiwanie właściwej sali z szybko bijącym sercem, boisz się
zobaczyć w jak ciężkim stanie jest Eisenbichler. Gdy stajesz przed
właściwą salą i otwierasz drzwi, dostrzegasz go leżącego na
łóżku i przypiętego do kilku aparatur monitorujących funkcje
życiowe.
Siadasz na krześle,
które znajduje się obok łóżka i chwytasz jego zimną i bezwładną
dłoń.
- Jestem przy Tobie,
wszystko będzie dobrze. Musisz się tylko obudzić, z resztą
poradzimy sobie razem. Nie zostawiaj mnie samej, proszę – mówisz
mając nadzieję, że chłopak Cię słyszy. Próbujesz być silna i
nie rozpłakać się kolejny raz podczas tego dnia.
Sama już nie wiesz,
jak długo znajdujesz się w tym miejscu, jednak na pewno
przekroczyłaś już limit czasu przeznaczony na odwiedziny, zupełnie
Cię to jednak nie interesuje. Jednak ktoś ma na ten temat inne zdanie i przypomniał sobie o
Twojej obecności.
- Proszę panią,
musi pani wyjść i tak nagiąłem zasady. Już dawno nie powinna się
pani tu znajdować – słyszysz głos lekarza, który wszedł do
sali.
- Ale ja chciałabym
zostać. Mogłabym? – prosisz błagalnie.
- Niestety to
niemożliwe, ale może Pani przyjść jutro, wtedy zobaczę co da się
zrobić.
- Proszę mi
powiedzieć szczerze, on z tego wyjdzie prawda? – masz nadzieję na
pozytywną odpowiedź.
- Nie mogę tego
obiecać, to pacjent musi znaleźć w sobie siłę i walczyć. Nie
doznał żadnych poważnych wewnętrznych obrażeń, poza siniakami,
mocno stłuczonym prawym nadgarstkiem i powierzchownymi ranami, które
szybko się zagoją. Wszystko zależy od jego woli życia –
słyszysz.
- Woli życia? -
chcesz się upewnić czy dobrze zrozumiałaś.
- Tak. Jestem
lekarzem od ponad dwudziestu lat i widziałem wiele przypadków
niewyleczalnych, z których pacjenci potrafili wyjść. Jednak
zdarzały się też takie osoby, które nie chciały wyzdrowieć, a
medycyna nie mogła nic na to poradzić. Nauka jest prawie
bezradna jeśli chodzi o pacjentów, którzy zapadli w śpiączkę.
Wszystko zależy od nich – słuchasz tych słów z zaciekawieniem.
Orientujesz się po chwili, że lekarz nie zdradzi Ci więcej i
postanawiasz zbierać się do wyjścia.
Opuszczając szpital
chcesz wierzyć, że Markus czuł Twoją obecność i zrobi wszystko
aby do Ciebie wrócić.
Większość czasu
podczas następnych dwóch dni spędzasz przy łóżku Markusa,
oczekując na jego wybudzenie. Nieustannie do niego mówisz,
opowiadając o wszystkim co wpadnie Ci do głowy. Miły lekarz,
którego spotkałaś tu podczas pierwszych odwiedzin, umożliwił Ci
przebywanie przy chłopaku tyle czasu ile tylko chcesz. Jesteś mu za
to bardzo wdzięczna. Gdy dostrzegasz, że wybiła godzina 15:00
postanawiasz udać się na korytarz, na którym znajduje się automat
z kawą, której bardzo potrzebujesz. Wracając do sali z gorącym
kubkiem, z którego unosi się aromatyczna para, dostrzegasz, że
jeden z monitorów zaczyna wydawać dziwne dźwięki, o których
postanawiasz niezwłocznie poinformować personel medyczny. Gdy
wytłumaczyłaś już lekarzowi o co Ci chodzi, ten w pośpiechu
udaje się na miejsce, Tobie natomiast nakazuje pozostać na
zewnątrz. Zaczynasz się niepokoić, iż być może stan zdrowia
skoczka uległ pogorszeniu. Przemierzasz w kółko długi korytarz,
czekając na pojawienie się kogoś od kogo możesz otrzymać jakieś
wiadomości.
W końcu po niecałej
godzinie, która była dla Ciebie wiecznością, słyszysz dźwięk
otwieranych drzwi, a znajomy lekarz opuszcza pomieszczenie.
- Doktorze, co się
stało – boisz się tego co możesz usłyszeć.
- Mam dla pani dobrą
wiadomość, narzeczony właśnie się obudził- słyszysz słowa, na
które czekałaś od tak długiego czasu. Jesteś szczęśliwa,
pragniesz jedynie w końcu z nim porozmawiać.
- Mogę do niego
wejść? - pytasz.
- Oczywiście, ale
za jakieś 15 minut, musimy jeszcze wykonać pewne badania.
- Rozumiem,
poczekam. Dziękuję za wszystko – jesteś pełna wdzięczności
dla tego sympatycznego doktora, który bardzo Ci pomógł w ciągu
tych kilku dni.
Oczekując na
możliwość zobaczenia się z Markusem, postanawiasz zadzwonić z tą
radosną informacją do trenera skoczków, aby powiadomił całą
drużynę, a także do rodziny Markusa, która przeżywała ostatnio
bardzo ciężkie chwile, czekając na jakieś informacje o poprawie
stanu zdrowia swojego syna i brata, który znajdował się na
drugim końcu Świata. Masz nadzieję, że teraz wszystko w końcu
się ułoży.
Gdy otrzymałaś już
zgodę na wejście do sali, bezzwłocznie się tam udajesz. Wchodzisz
i dostrzegasz, że Markus jest zaskoczony Twoją obecnością.
- W końcu do nas
wróciłeś, tak bardzo się martwiłam. Ale teraz już wszystko
będzie dobrze, mam tylko nadzieję, że niedługo będziemy już
mogli wrócić do domu – uśmiechasz się do chłopaka i siadasz na
krześle.
- My? Razem? - pyta
z niedowierzeniem, nawiązując do Twojej wcześniejszej wypowiedzi.
- Tak razem. Dajmy
sobie ostateczną szansę i zapomnijmy o tym co się wydarzyło –
jesteś zadowolona, że w końcu możesz podzielić się z nim
decyzją jaką podjęłaś.
- Naprawdę mi
wybaczyłaś? - szuka potwierdzenia Twoich słów.
- Tak, gdy leżałeś
tu nieprzytomny, miałam wiele czasu na przemyślenie sobie
wszystkiego, w końcu zrozumiałam, że powinniśmy ten ostatni raz
spróbować, inaczej mogę tego kiedyś żałować – patrzysz na
jego rozpromienioną twarz.
- Czyli naprawdę
byłaś tu cały czas, myślałem że to tylko moja wyobraźnia, gdy
wydawało mi się, że słyszę Twój głos.
- Byłam tutaj bo
nie potrafiłam zostawić Cię samego. Ale żeby Ci towarzyszyć musiałam trochę
zakłamać rzeczywistość – przypominasz sobie jak skłamałaś,
że jesteś jego narzeczoną.
- Więc to dla tego
lekarz powiedział, że narzeczona czeka na korytarzu. A ja już
myślałem, że przez ten upadek dostałem amnezji albo zwariowałem. Nie przypominam sobie abym Ci się oświadczył – słysząc
te słowa zaczynasz się śmiać.
- Musiałam coś
wymyślić, żeby mnie tu wpuścili – tłumaczysz się.
- Myślisz, że mam
szansę wystartować jeszcze w jakiś zawodach w tym sezonie? - pyta
niepewnie po chwili.
- Z tego co wiem to
raczej tak. Opuścisz dwa góra trzy weekendy zawodów. Na całe
szczęście nic sobie nie złamałeś. Miałeś ogromne szczęście,
ten upadek wyglądał fatalnie – wciąż przechodzą Cię dreszcze
na wspomnienie tego wypadku.
- Dzięki temu
odzyskałem Ciebie, więc nawet gdybym mógł cofnąć czas i tak nic
bym nie zmienił – słuchasz tych słów z niedowierzeniem.
- Jesteś
nienormalny! Zapamiętaj sobie to ma być Twój pierwszy i ostatni
tak groźny wypadek. Zrozumiałeś? – mówisz zdenerwowana.
- Postaram się.
Możesz już przestać się zamartwiać, nic mi już nie będzie –
słyszysz zapewnienia.
- Mam taką nadzieję.
- Bardzo Cię kocham i obiecuję, że już nigdy więcej Cię nie zawiodę - obietnica, którą składa jest dla Ciebie bardzo ważna. Chcesz wierzyć w to, że tym razem nie złamie danego słowa.
- Ja też Cię kocham i nie chcę więcej przeżywać tak dramatycznych chwil jak w ostatnim czasie - pragniesz żeby te złe wspomnienia jak najszybciej odeszły w zapomnienie.
Po chwili słyszysz
dźwięk telefonu, którego zapomniałaś wyciszyć i dostrzegasz, że
masz wiadomość.
- Będziesz miał
gości – informujesz Markusa.
- Kogo? - zastanawia
się.
- Większość
drużyny, obawiam się tylko, że nie wpuszczą ich tu wszystkich
naraz. Idę ich poszukać zanim znając ich wpakują się w jakieś
kłopoty – opuszczasz pomieszczenie i udajesz się w kierunku
głównego wejścia szpitala.
Postanawiasz wyjść
na świeże powietrze, wiedząc że przez przynajmniej najbliższą
godzinę Markus będzie oblegany przez swoich kolegów. W końcu
możesz odetchnąć z ulgą i z optymizmem patrzeć w przyszłość.
Jej Markus żyje :D i wszystko jest gitek. Czyli teraz sielanka tak? <3
OdpowiedzUsuń