czwartek, 2 marca 2017

Rozdział 26 - "Myślałam, że nie ma nic trud­niej­sze­go niż po­dej­mo­wanie ważnych de­cyz­ji...my­liłam się, jakże ciężka jest bezradność."

Próbujesz otworzyć oczy, ale ból głowy skutecznie Ci to uniemożliwia. W końcu udaje Ci się zmusić organizm do rejestrowania otaczającej Cię rzeczywistości. Znajdujesz się w hotelowym pokoju. Próbujesz przypomnieć sobie jak tu się znalazłaś. Nagle wcześniejsze wydarzenia stają Ci przed oczyma, które na nowo budzą w Tobie strach i niedowierzanie. Jesteś w stanie myśleć jedynie o tym co z Markusem i chcesz jak najszybciej poznać odpowiedź na to pytanie.

- Całe szczęście, że już się obudziłaś. Lekarz zaraz do Ciebie przyjdzie - słyszysz głos należący do Andreasa, który siedzi na krześle obok łóżka.
- Co z Markusem - to jedyna rzecz jaka Cię interesuje.
Andreas nie jest chętny aby udzielić Ci tej odpowiedzi, ale w końcu widząc Twój wzrok ulega.
- Jest w szpitalu, lekarze wykonują mu setki badań. Jednak nadal nie odzyskał przytomności - czujesz minimalną ulgę spowodowaną tymi słowami. Markus żyje i jego życiu prawdopodobnie nic już nie zagraża.
- Ale wkrótce się obudzi prawda? - szukasz potwierdzenia swoich słów.
- Lekarze powiedzieli, że nie mogą niczego obiecać. Sami nie wiedzą ile czasu upłynie nim się wybudzi. Kazali nam zachować cierpliwość i czekać.
- Nie mogę w to uwierzyć. Ja po prostu nie mogę go stracić - kolejny raz zaczynasz płakać, uświadamiając sobie, że nie wyobrażasz sobie bez niego życia. Nie możesz sobie wybaczyć, że dopiero ten wypadek spowodował, że to zrozumiałaś.
- Nie stracisz go. Markus wyzdrowieje, ma dla kogo walczyć - Andreas próbuje dodać wam wiary w szczęśliwy finał tych tragicznych wydarzeń.



Po wielu zapewnieniach, że nic ci nie jest, przekonałaś lekarza kadry i przyjaciół, że bez żadnych przeszkód możesz się udać do szpitala, aby być tam, gdyby Markus się obudził.
Gdy jesteś już na miejscu rozglądasz się, szukając osoby, która udzieli Ci potrzebnych informacji. Nigdy nie lubiłaś szpitali, ani towarzyszącego tym miejscom zapachu, który wywołuje u Ciebie mdłości. W końcu znajdujesz punkt informacyjny i stajesz naprzeciwko starszej pielęgniarki próbując dowiedzieć się, w której sali i na jakim oddziale znajduje się skoczek.
- A kim pani jest? Informacji mogę udzielać jedynie osobą najbliższym i rodzinie – na szczęście kobieta zna angielski, inaczej w życiu byś jej nie zrozumiała. Wiesz, że musisz ją okłamać w przekonujący sposób, inaczej Cię nie wpuści.
- Camille Haas, jestem jego narzeczoną, niedługo bierzemy ślub – kłamstwo gładko wychodzi z Twoich ust. Kłamstwo, które być może kiedyś stanie się rzeczywistością.
- W takim razie to sala 25, ale to intensywna terapia i odwiedziny są ograniczone czasowo, więc proszę wejść tylko na chwilę – i tak nie masz zamiaru dostosowywać się do panujących tu zasad, ale grzecznie kiwasz głową na znak zrozumienia.
Udajesz się na poszukiwanie właściwej sali z szybko bijącym sercem, boisz się zobaczyć w jak ciężkim stanie jest Eisenbichler. Gdy stajesz przed właściwą salą i otwierasz drzwi, dostrzegasz go leżącego na łóżku i przypiętego do kilku aparatur monitorujących funkcje życiowe.
Siadasz na krześle, które znajduje się obok łóżka i chwytasz jego zimną i bezwładną dłoń.
- Jestem przy Tobie, wszystko będzie dobrze. Musisz się tylko obudzić, z resztą poradzimy sobie razem. Nie zostawiaj mnie samej, proszę – mówisz mając nadzieję, że chłopak Cię słyszy. Próbujesz być silna i nie rozpłakać się kolejny raz podczas tego dnia.


Sama już nie wiesz, jak długo znajdujesz się w tym miejscu, jednak na pewno przekroczyłaś już limit czasu przeznaczony na odwiedziny, zupełnie Cię to jednak nie interesuje. Jednak ktoś ma na ten temat inne zdanie i  przypomniał sobie o Twojej obecności.
- Proszę panią, musi pani wyjść i tak nagiąłem zasady. Już dawno nie powinna się pani tu znajdować – słyszysz głos lekarza, który wszedł do sali.
- Ale ja chciałabym zostać. Mogłabym? – prosisz błagalnie.
- Niestety to niemożliwe, ale może Pani przyjść jutro, wtedy zobaczę co da się zrobić.
- Proszę mi powiedzieć szczerze, on z tego wyjdzie prawda? – masz nadzieję na pozytywną odpowiedź.
- Nie mogę tego obiecać, to pacjent musi znaleźć w sobie siłę i walczyć. Nie doznał żadnych poważnych wewnętrznych obrażeń, poza siniakami, mocno stłuczonym prawym nadgarstkiem i powierzchownymi ranami, które szybko się zagoją. Wszystko zależy od jego woli życia – słyszysz.
- Woli życia? - chcesz się upewnić czy dobrze zrozumiałaś.
- Tak. Jestem lekarzem od ponad dwudziestu lat i widziałem wiele przypadków niewyleczalnych, z których pacjenci potrafili wyjść. Jednak zdarzały się też takie osoby, które nie chciały wyzdrowieć, a medycyna nie mogła nic na to poradzić. Nauka jest prawie bezradna jeśli chodzi o pacjentów, którzy zapadli w śpiączkę. Wszystko zależy od nich – słuchasz tych słów z zaciekawieniem. Orientujesz się po chwili, że lekarz nie zdradzi Ci więcej i postanawiasz zbierać się do wyjścia.
Opuszczając szpital chcesz wierzyć, że Markus czuł Twoją obecność i zrobi wszystko aby do Ciebie wrócić.




Większość czasu podczas następnych dwóch dni spędzasz przy łóżku Markusa, oczekując na jego wybudzenie. Nieustannie do niego mówisz, opowiadając o wszystkim co wpadnie Ci do głowy. Miły lekarz, którego spotkałaś tu podczas pierwszych odwiedzin, umożliwił Ci przebywanie przy chłopaku tyle czasu ile tylko chcesz. Jesteś mu za to bardzo wdzięczna. Gdy dostrzegasz, że wybiła godzina 15:00 postanawiasz udać się na korytarz, na którym znajduje się automat z kawą, której bardzo potrzebujesz. Wracając do sali z gorącym kubkiem, z którego unosi się aromatyczna para, dostrzegasz, że jeden z monitorów zaczyna wydawać dziwne dźwięki, o których postanawiasz niezwłocznie poinformować personel medyczny. Gdy wytłumaczyłaś już lekarzowi o co Ci chodzi, ten w pośpiechu udaje się na miejsce, Tobie natomiast nakazuje pozostać na zewnątrz. Zaczynasz się niepokoić, iż być może stan zdrowia skoczka uległ pogorszeniu. Przemierzasz w kółko długi korytarz, czekając na pojawienie się kogoś od kogo możesz otrzymać jakieś wiadomości.
W końcu po niecałej godzinie, która była dla Ciebie wiecznością, słyszysz dźwięk otwieranych drzwi, a znajomy lekarz opuszcza pomieszczenie.
- Doktorze, co się stało – boisz się tego co możesz usłyszeć.
- Mam dla pani dobrą wiadomość, narzeczony właśnie się obudził- słyszysz słowa, na które czekałaś od tak długiego czasu. Jesteś szczęśliwa, pragniesz jedynie w końcu z nim porozmawiać.
- Mogę do niego wejść? - pytasz.
- Oczywiście, ale za jakieś 15 minut, musimy jeszcze wykonać pewne badania.
- Rozumiem, poczekam. Dziękuję za wszystko – jesteś pełna wdzięczności dla tego sympatycznego doktora, który bardzo Ci pomógł w ciągu tych kilku dni.
Oczekując na możliwość zobaczenia się z Markusem, postanawiasz zadzwonić z tą radosną informacją do trenera skoczków, aby powiadomił całą drużynę, a także do rodziny Markusa, która przeżywała ostatnio bardzo ciężkie chwile, czekając na jakieś informacje o poprawie stanu zdrowia swojego syna i brata, który znajdował się na drugim końcu Świata. Masz nadzieję, że teraz wszystko w końcu się ułoży.





Gdy otrzymałaś już zgodę na wejście do sali, bezzwłocznie się tam udajesz. Wchodzisz i dostrzegasz, że Markus jest zaskoczony Twoją obecnością.
- W końcu do nas wróciłeś, tak bardzo się martwiłam. Ale teraz już wszystko będzie dobrze, mam tylko nadzieję, że niedługo będziemy już mogli wrócić do domu – uśmiechasz się do chłopaka i siadasz na krześle.
- My? Razem? - pyta z niedowierzeniem, nawiązując do Twojej wcześniejszej wypowiedzi.
- Tak razem. Dajmy sobie ostateczną szansę i zapomnijmy o tym co się wydarzyło – jesteś zadowolona, że w końcu możesz podzielić się z nim decyzją jaką podjęłaś.
- Naprawdę mi wybaczyłaś? - szuka potwierdzenia Twoich słów.
- Tak, gdy leżałeś tu nieprzytomny, miałam wiele czasu na przemyślenie sobie wszystkiego, w końcu zrozumiałam, że powinniśmy ten ostatni raz spróbować, inaczej mogę tego kiedyś żałować – patrzysz na jego rozpromienioną twarz.
- Czyli naprawdę byłaś tu cały czas, myślałem że to tylko moja wyobraźnia, gdy wydawało mi się, że słyszę Twój głos.
- Byłam tutaj bo nie potrafiłam zostawić Cię samego. Ale żeby Ci towarzyszyć musiałam trochę zakłamać rzeczywistość – przypominasz sobie jak skłamałaś, że jesteś jego narzeczoną.
- Więc to dla tego lekarz powiedział, że narzeczona czeka na korytarzu. A ja już myślałem, że przez ten upadek dostałem amnezji albo zwariowałem. Nie przypominam sobie abym Ci się oświadczył – słysząc te słowa zaczynasz się śmiać.
- Musiałam coś wymyślić, żeby mnie tu wpuścili – tłumaczysz się.
- Myślisz, że mam szansę wystartować jeszcze w jakiś zawodach w tym sezonie? - pyta niepewnie po chwili.
- Z tego co wiem to raczej tak. Opuścisz dwa góra trzy weekendy zawodów. Na całe szczęście nic sobie nie złamałeś. Miałeś ogromne szczęście, ten upadek wyglądał fatalnie – wciąż przechodzą Cię dreszcze na wspomnienie tego wypadku.
- Dzięki temu odzyskałem Ciebie, więc nawet gdybym mógł cofnąć czas i tak nic bym nie zmienił – słuchasz tych słów z niedowierzeniem.
- Jesteś nienormalny! Zapamiętaj sobie to ma być Twój pierwszy i ostatni tak groźny wypadek. Zrozumiałeś? – mówisz zdenerwowana.
- Postaram się. Możesz już przestać się zamartwiać, nic mi już nie będzie – słyszysz zapewnienia.
- Mam taką nadzieję.
- Bardzo Cię kocham i obiecuję, że już nigdy więcej Cię nie zawiodę - obietnica, którą składa jest dla Ciebie bardzo ważna. Chcesz wierzyć w to, że tym razem nie złamie danego słowa.
- Ja też Cię kocham i nie chcę więcej przeżywać tak dramatycznych chwil jak w ostatnim czasie - pragniesz żeby te złe wspomnienia jak najszybciej odeszły w zapomnienie.
Po chwili słyszysz dźwięk telefonu, którego zapomniałaś wyciszyć i dostrzegasz, że masz wiadomość.
- Będziesz miał gości – informujesz Markusa.
- Kogo? - zastanawia się.
- Większość drużyny, obawiam się tylko, że nie wpuszczą ich tu wszystkich naraz. Idę ich poszukać zanim znając ich wpakują się w jakieś kłopoty – opuszczasz pomieszczenie i udajesz się w kierunku głównego wejścia szpitala.



Postanawiasz wyjść na świeże powietrze, wiedząc że przez przynajmniej najbliższą godzinę Markus będzie oblegany przez swoich kolegów. W końcu możesz odetchnąć z ulgą i z optymizmem patrzeć w przyszłość.

1 komentarz:

  1. Jej Markus żyje :D i wszystko jest gitek. Czyli teraz sielanka tak? <3

    OdpowiedzUsuń